0
Aga_podrozniczka 12 kwietnia 2015 22:27
Image

Z krateru Diamond Head pojechalismy do Zoo, ale poniewaz bylo jeszcze zamkniete, to poszlismy na sniadanie do Lulu's, tuz obok. Kolejne hawajskie sniadanie i znowu ziemniaki, tym razem w innej formie. Maz skusil sie na sniadanie z ryzem i wieprzowina.

Image

Image

Zoo w Honolulu nie jest duze i mozna je dosc szybko zwiedzic. Niektore wybiegi sa zamkniete do remontu. Palace slonce nie sprzyjalo zwiedzaniu i po 2h wyszlismy. Popoludnie spedzilismy na kapielach morskich.

Image

Wieczorem postanowlismy wybrac sie do Premium Outlet, ktory jest jakis 5 mil za Pearl Harbor. To byl powazny blad, bo z jakiejs przyczyny na glownej drodze wschod zachod byl mega korek i spedzilismy 2h, zeby przejechac 15 mil. W Outlecie nie znalezlismy nic co by nas interesowalo, wybor byl gorszy niz w centrum handlowym Ala Moana.

Trzeci dzien pobytu zaczelismy od wizyty w Hanauma Bay. Jak w przypadku Diamond Head, bylo polecane by pojechac tam jak najwczesniej, przed tlumami. Bylismy na miejscu okolo 6.30, idealnie na wschod slonca. Nie trzeba bylo placic za wjazd na parking, ani bilety, bo wszystko bylo zamkniete. Na plazy bylo juz troche ludzi, ale jeszcze nie tlumy. Po recenzjach i zdjeciach w internecie spodziewalam sie super rafy i ryb. Troche sie rozczarowalam, bo rafy przy brzegu to zapiaszczone kamienie. Faktycznie ryby plywaly przy samym brzegu, ale nic nadwyczajnego. Wieksze lawice ryb byly nieco glebiej, w rejonach silnych pradow. Obawialam sie troche wyplyniecia poza slupki ostrzegajace o pradach, bo faktycznie ciezko sie tam plywalo.

Image

Image

Ryby przy samym brzegu.
Image

Image

Image

Lawica na glebokiej wodzie.
Image

Patyki do selfie przydatne rowniez w wodzie.
Image

Jak ktos nigdy nie snorkowal lub nie byl w miejscu, gdzie sa piekne rafy koralowe, to Hanauma Bay ujdzie, ale dla osoby, ktora juz cos widziala, nie jest to bardzo atrakcyjne miejsce. Sama zatoka wyglada natomiast bardzo ladnie z gory i niewatpliwie jest warta uwiecznienia na zdjeciu. Jak wychodzilismy o 8.30, to byla dluga kolejka do kasy biletowej.

Image

Musielismy wymeldowac sie z hotelu o 12.00, gdzie dostalam bardzo dlugi rachunek za pobyt. Jak to w Ameryce, kazda noc miala kilka pozycji, podatek taki, podatek siaki, do tego resort fee, parking i podatek od nich.Polnocna czesc Oahu, Windward Side of Oahu, 01/04/2015.

Nasz drugi hotel, Paradise Bay Resort, byl na polnocnej czesci wyspy. Dojechalismy tam w 40 minut i na szczescie nie musielismy czekac, bo nasz pokoj byl juz gotowy. Wybralismy pokoj, ktory szumnie nazywal sie Waterfront Cottage. Z cottage, to nie mial nic wspolnego, bo domek byl podzielony na 4 apartamenty, o cienkich scianach. Ze zdjec wydawalo mi sie, ze to cudo bedzie troche wieksze niz bylo naprawde, ale w sumie rozmiar byl ok. Widok taki sobie, ze wzgledu na nisko wiszace chmury.

Gora w oddali po prawej podobno "wystepowala" w Battleship i paru innych filmach.
Image

A to domki widziane z wody.
Image

Polnocna czesc wyspy nie jest tak sloneczna jak poludniowa. Chmury zwykle wisza nad pasmem gor, ktore przechodza przez srodek wyspy. Jest tak samo cieplo, tylko slonce nie parzy. Do tego jest wietrznie i wilgotnosc jest znacznie wyzsza. Nasz hotel byl w malej zatoce wiekszej zatoki, wiec woda byla spokojna. Warto wspomniec, ze poza Honolulu jest bardzo malo hoteli, wybor jest ograniczony, a ceny raczej wysokie.

Po zostawieniu rzeczy w hotelu skoczylismy do centrum najblizszego miasteczka - Kaneohe. Jest to najwieksze miasto po tej stronie wyspy, a obok jest jeszcze Kailua. Miedzy tymi dwoma miastami, na polwyspie, jest duza baza wojskowa MCB - http://en.wikipedia.org/wiki/Marine_Corps_Base_Hawaii. Baza jest de facto oddzielnym miastem z populacja okolo 10tys. osob. Prawie codziennie lataja tam samoloty wojskowe, glownie robia kolka nad woda, podchodza do ladowania i odbijaja sie do gory. Z tego co zaobserwowalismy to jednym z samolotow jest Globmaster C4. Wiecej o flocie tutaj - http://www.mcbhawaii.marines.mil/Portal ... Assets.pdf Loty treningowe nie zaklocaja spokoju na wybrzezu.

W Kaneohe, po dwoch stronach drogi, znajdowaly sie sklepy i centrum handlowe. Skusilismy sie na koreanskie BBQ po 10 dolarow za porcje. To chyba byl posilek, ktory oferowal najwieksza wartosc w stosunku do ceny, podczas calej naszej wycieczki. Szybko przebieglismy po sklepach i wrocilismy do hotelu, bo chcialam sie wybrac na wycieczke lodka na zolwie.

Wycieczka byla oferowana przez hotel, oczywiscie ekstra platna, $50. Poplynelismy na rafe, gdzie mialy byc zolwie. Oplynelam cala rafe dookola, ale zolwia nie widzialam zadnego. Rafa sama w sobie malo ciekawa. Potem mielismy jeszcze "polowac" na skaczace Manta Rays, ale nie bylo zadnych. Wycieczka nieudana, tyle ze zobaczylam okolice z lodki.

Image

Image

02/04/2015
W czwartek rano wybralismy sie na wycieczke w strone Turle Bay. Droga idzie nad sama woda i sa bardzo ladne widoki, ale monotonna jazda 35mph daje sie szybko we znaki. Przy Turtle Bay jest cala wioska z domkami wypoczynkowymi, polem golfowym i hotelem o takiej samej nazwie jak miejsce. Hotel nie nalezy do tanich, wiem bo sprawdzalam pod katem pobytu. Niestety byly duze fale i nie zdecydowalam sie na plywanie i szukanie zolwi.

Niedaleko Turtle Bay jest Sharks Cove, ktore jest opisywane w internecie jako miejsce warte odwiedzin i snorkowania. Jest to mala, skalista zatoka. Wejscie do wody jest bardzo trudne i nie polecam bez odpowiedniego obuwia. Ja obuwia nie mialam, wiec musialam niezle nagimnastykowac sie, zeby znalezc dobre miejsce na wejscie do wody. Trzeba tez troche polawirowac miedzy skalami, zeby wyplynac na glebsza wode. Jak tylko zaczelam plynac, to jacys panowie powiedzieli mi, ze przy skale jest zolw. Faktycznie byl, wisial sobie i jadl lunch. Troche go rzucaly fale rozbijajace sie o skaly. Zrobilam mu cala sesje zdjeciowa, az do momentu, gdy zniknal po drugiej stronie zatoki, gdy ktos przeszkodzil mu w posilku i zaczal go klepac po skorupie.

Image

Image

Image

Image

Zostalam w wodzie najdluzej jak sie dalo, bo wiedzialam, ze nie bede chciala wchodzic ponownie przez te wszystkie skaly. Wyjscie bylo prawdziwym wyzwaniem, bo doplynelam do zlej czesci zatoki i fale co chwile rzucaly mnie na skaly. Ciezko bylo ustac na kamieniach bo slisko i trzeba bylo wspomagac sie rekami, zeby jakos wygrzebac sie. Zakonczylo sie to lekko pokaleczonymi rekoma. Rodziny z dziecmi siedzialy na piaszczystej plazy przy drugiej czesci zatoki. Weszlam na chwile z tamtej strony polywac, byl to naturalny wewnetrzny basen z ciepla woda o pieknym kolorze.

Jazda z Sharks Cove do naszego hotelu byla bardzo nudna, 35mph i kolejka wlokacych sie samochodow przed nami. Ponownie udalismy sie do centrum handlowego w Kaneohe, tym razem na pizze. Zamowilismy dwie male pizze i poleglismy oboje po zdjedzeniu polowy. Pizza byla przepyszna, ale nie wiem co nas tak bardzo nasycilo w niej.

03/04/2015
Kolejny dzien zaczelismy od wycieczki do Pali Lookout. Jest to punkt widokowy nad autostrada z polnocy na poludnie wyspy. W przeszlosci byl tylko szlak pieszy, potem zrobiono szersza droge piesza i pozniej dla samochodow, a w latach 1950. zbudowano droge w tunelach pod gorami. Niestety ze wzgledu na nisko wiszace chmury i ogolne warunki pogodowe, widok nie byl pocztowkowy. Slonce jest z tylu przez wiekszosc dnia, wiec nie ma problemu z robieniem zdjec pod slonce, trzeba tylko trafic na czyste niebo.

Image

Image

Z Pali Lookout jest bardzo blisko do ogrodu botanicznego Ho'omaluhia. Ogrod jest na tyle duzy, ze jezdzi sie po nim samochodem. W centrum informacyjnym mozna pobrac mape z zaznaczonymi parkingami. Przeszlismy sie kawalek po pierwszej czesci ogrodu i doszlismy do wniosku, ze lepiej jezdzic samochodem. Nie swiecilo slonce, ale wilgotnosc byla bardzo wysoka. Dalsza czesc ogrodu objechalismy. Z drogi sa dobre widoki na zielone pasmo gorskie.

Dowiedzielismy sie z czego robi sie kapelusze panamskie:
Image

Image

I jak wyglada kakao na drzewie:
Image

Image

A to droga wewnetrzna w ogrodzie:
Image

Po powrocie do hotelu postanowilam poplywac na kajaku i zobaczyc czy da sie posnorkowac gdzies blisko brzegu. Problem z plywaniem solo jest taki, ze trzeba kajak gdzies przyczepic, zeby nie odplynal. Poplywalam troche po zatoce, ale jakos nie czulam sie zachecona do snorkowania i sprawdzania jak latwo wchodzi sie na kajak z glebokiej wody.

Po poludniu pojechalismy do Kailua Bay poplywac, ale zapomnialam, ze poza zatokami sa duze fale i mozna raczej poskakac przez fale, niz spokojnie poplywac. Kolor wody bardzo ladny, jak w innych miejscach.

Image

Chcielismy sprobowac lokalnych hamburgerow i stekow i za rada recepcji hotelowej pojechalismy do Teddy's Burgers. Byl to typowy fast food z plastikowymi stolami. Burger jak burger, nie zachwycil mnie jakos.

Przeszlismy sie jeszcze po lokalnym centrum handlowym i odkrylismy bardzo interestujacy sklep Whole Foods Market. Wiele ciekawych produktow warzywnych i owocowych, przerozne rodzaje orzechow na wage, kolorowe, naturalne kosmetyki, itp. Taki sklep z zabawkami dla smakoszy. Z ciekawostek znalazlam tam Vodka Sauce i Pierogi. Mozna tez kupic gotowe posilki, a raczej zlozyc sobie z baru salatkowego i miesnego/rybnego. Znacznie lepszy pomysl niz burgery.

Nie widzialam jeszcze kolorowych kalafiorow, ale moze to nic nadzwyczajnego.
Image

Orzechy, owoce i inne produkty:
Image04/04/2015
Kolejna wycieczka na snorkowanie hotelowa lodka. Tym razem byl inny kapitan i przewodnik. Przewodnik byl biologiem morskim dorabiajacym sobie w weekendy. Przekazal nam bardzo duzo ciekawych informacji o okolicy, o roznych filmach kreconych w poblizu, jak rowniez o tym co spotkamy w wodzie.

Poplynelismy na te sama rafe, co pare dni wczesniej, ale tym razem zolwie baraszkowaly radosnie w okolicy i bylo widac je juz z daleka. Te zolwie byly duzo wieksze niz ten widziany w Sharks Cove. Niestety woda byla glebsza, wiec zdjecia wychodzily troche gorzej. Po jakis 15 minutach zolwie zwinely sie i odplynely. Nie ma sie co dziwic, grupa okolo 20 osob zaczela krazyc w okolicy i zaklocac spokoj. Sama rafa tak samo nieciekawa jak pare dni wczesniej.

Image

Image

Image

Drugi punkt wycieczki, to przystanek na Sand Bar. Duza plycizna z przepieknym kolorem wody. Lodki z turystami przyjezdzaja tam praktycznie codziennie. Dwa katamarany z japonskimi turystami byly zacumowane, siatka do gry w siatkowke byla juz zamocowana w piasku. Nasz przewodnik sie smial, ze na tych katamarach maja najdrozsze hamburgery w okolicy. Szkoda, ze nie zostalismy tam dlugo, bo miejsce jest przepiekne i warto je odwiedzic. Mozna doplynac tam kajakiem z hotelu, w ktorym bylismy, ale podobno zajmuje to godzine.

Image

Image

Atrakcja wieczorna bylo spotkanie z forumowiczami Flyer Talk, ktorzy byli w Honolulu, korzystajac z tej samej promocji lotow co ja. Czesc z nich byla na Tier Point Runs, czesc na wakacjach. Najwiekszy twardziel obskoczyl Skandynawie po drodze na Hawaje, zeby wyrobic pelne 1500 TP. Bylismy na kolacji w Lulu's przy plazy i Zoo. To samo miejsce, gdzie wczesniej jedlismy sniadanie. Moge polecic stek, byl dobry.

05/04/2015
Ostatni dzien na Hawajach. Niestety nasz hotel nie mogl zaoferowac nam pozniejszego wymeldowania, poniewaz ktos mial rezerwacje na nasz pokoj, na ten sam dzien. W zwiazku z tym zarezerwowalam 1 noc w najtanszym pokoju w tym samym hotelu, w ktorym bylismy w Honolulu, Hilton Holiday Village. Przejazd miedzy hotelami zajal nam tylko pol godziny, dostalismy pokoj w Kali Tower z widokiem na polnocna czesc wyspy, parking i okoliczne wiezowce. Widac bylo roznice w standardzie wyposazenia pokoju w stosunku do tego w Ali Tower, ale spokojnie moge poleciec te najtansze pokoje. Nic im nie brakowalo, byly czyste i widok nie byl zly.

Image

Zalapalismy sie nawet na tecze:
Image

Ostatnie zakupy zrobilismy tuz obok hotelu w Souvenir Outlet, duzy wybor pamiatek i przyzwoite ceny. Trzeba tylko zwrocic uwage, ze czesc rzeczy jest wyprodukowana w Chinach. Reszta dnia to czysty relaks, kapiele w turkusowej wodzie, drinki w barze, itp. Nie moglismy zostac za dlugo na plazy, bo nie chcielismy spalic sie na sloncu. Nie jestesmy stworzeni do dlugiego plazowania.

Lokalne drinki i menu z opisem:
Image

Image

Image

Image

Pani w recepcji troche zdziwila sie, ze wymeldowujemy sie tego samego dnia, ktorego przyjechalismy i myslala, ze jest jakis blad w systemie. Dojazd na lotnisko przebiegl bez problemow, po drodze zatankowalam samochod. Zwrot auta byl trudniejszy niz spodziewalam sie, glownie dlatego, ze wszystkie duze wypozyczalnie dziela ten sam parking i jest malo miejsca w czesci, gdzie zwraca sie auta. National mial tak duzo samochodow zaparkowanych, ze tablica ze strzalka, gdzie oddawac auta, byla zaslonieta. Musialam objechac caly parking jeszcze raz, wyjechac do terminala i wrocic. Wiedzialam juz gdzie mam trafic, ale musialam zablokowac troche droge dojazdowa, bo zwyczajnie nie bylo miejsca na parkingu. Auto mialo obtarcie na zderzaku, ktore najwyrazniej bylo od czasu wypozyczenia, ale nie bylo w ogole brane pod uwage. Dostalam od razu potwierdzenie, ze nie bedzie dalszych obciazen. Z parkingu do terminalu idzie sie okolo 5 minut.

Terminal odlotow w Honolulu jest dosc dlugi. Jak juz w koncu doszlismy do odprawy AA, to bylo pare nieporozumien. Np pytalam sie dlaczego nasza torba nie dostaje naklejki Priority, skoro lecimy biznesem. Pani powiedziala, ze komputer jej nie pokazuje takiej informacji, wiec nie nakleja, ale nakleila po tym, jak zwrocilam na to uwage.

Najblizsze przejscie przez kontrole bezpieczenstwa bylo zamkniete i wysylali wszystkich do jedynego otwartego w calym terminalu. W waskim przejsciu nie ma klimatyzacji. Pasazerowie przekierowani do Gold Lane kisili sie w kolejce, ktora prawie nie ruszala sie, gdy tymczasem pasazerowie w glownej kolejce zwawo posuwali sie do przodu. Beznadziejna organizacja. Czesc terminalu tuz za kontrola nie ma klimatyzacji, poniewaz jest to otwarta przestrzen bez okien. Dopiero przy przejsciu do bramek jest troche chlodniej, bo jest to w pelni oszklony terminal.

Nie sprawdzalismy juz zadnych sklepow, ani restauracji, tylko poszlismy prosto do Sacura Lounge. Tam przynajmniej bylo chlodno. Do jedzenia byla tylko zupa i jakies drobne przekaski. Nie wiem czy byl bar, nie sprawdzalam. Pani przy wejsciu od razu powiedziala, ze jak nie jedlismy kolacji, to poleca zejscie do restauracji i mozemy wrocic z jedzeniem do lounge, mimo ze bylo wyraznie napisane, ze nie mozna wnosic jedzenia z zewnatrz. Na lotach AA po 20.00 i przed 5.00 rano, nie serwuja jedzenia, poza paroma wyjatkami, ktore nas nie dotyczyly. Dla mnie to szokujace, ze nawet w biznes/first nie ma posilkow w tych godzinach.

Image

Do Los Angeles lecielismy ponownie starym B757 z dwuklasowa kabina. Jak zobaczylam tych wszystkich ludzi przy wyjsciu, to zaczelam zastanawiac sie jak oni zmieszcza sie do samolotu. AA ma dobry system boardingu. Pasazerowie wsiadaja wedlug scisle okreslonej kolejnosci: First & Military, Business, statusowi pasazerowie i reszta w podziale na grupy. Dzieki temu nie tworzy sie kolejka przy Priority Access i nie ma sytuacji, ze pasazerowi stutusowi klasy ekonomicznej robia tlum i wsiadaja pierwsi przed First/Business, co jest nagminne na lotach BA. Pierwsza klasa byla pelna, duza rodzina byla rozrzucona po kabinie i zamieniali sie z innymi podroznymi na miejsca, zeby siedziec razem. Jak juz skonczyli, to wsiadl pasazer, ktory stwierdzil, ze ma miejsce, na ktorym siedzi glowa rodziny. Skonczylo sie tak, ze ojciec wyladowal w kabinie ekonomicznej. Nie wiem jakie bylo dokladnie wytlumaczenie i jaka byla sytuacja, ale nie protestowal. Pierwszy raz widzialam, zeby pasazer business/first byl przesadzony do tylu.

Maly posilek na poczatku lotu, mimo ze mialo nie byc jedzenia.
Image

B757 nie jest zbyt komfortowy i nie spalam w ogole, ale na szczescie lot trwal tylko 4,5h. W Los Angeles poszlismy prosto do Admiral's Club, gdzie skorzystalismy z prysznica i zjedlismy sniadanie. O dziwno rano, da sie znalezc cos do jedzenia w lounge.

O 9.00 kolejny lot, LAX - JFK. Tym razem jedzenie nie bylo takie dobre, jak w druga strone, zapewne dlatego, ze byla to pora sniadania - brunchu. Nie bylo tez pysznego deseru lodowego. Pamietajcie, zeby trzymac swoje drinki w czasie startu, chyba ze lubicie nieoczekiwane kapiele w slodkich napojach. Samolot mial takiego kopa przy starcie, ze plastikowy kieliszek po prostu odlecial.
Image

Venice Beach i Santa Monica, start z Los Angeles.
Image

AA najwyrazniej nie ufa swoim pasazerom, bo zbiera sluchawki tlumiace halas okolo pol godziny przed ladowaniem. Do Nowego Jorku dolecielismy godzine przed czasem, ale musielismy czekac na wolne miejsce postojowe. Niestety na JFK nie ma przejscia airside miedzy terminalami i musielismy wyjsc z T8, przejsc do pociagu i podjechac jedna stacje do T7, gdzie ponownie trzeba bylo przejsc przez kontrole. Na szczescie T7 jest maly i kontrola Fast Track jest w zupelnie innym miejscu niz ogolna. Obsluga BA byla bardzo mila i poinformowala nas gdzie jest lounge, ze nas bagaz jest w drodze, itp.

Hura, prawie w cywilizacji, lounge BA na T7 ma oczekiwany standard, prysznice, SPA Elemis i pre-flight dining. Do prysznicy byla kolejka, ale obsluga znowu byla bardzo mila i dostarczyla wszelkie potrzebne kosmetyki. Nie bylo tez problemu z rezerwacja masazu w SPA. Pre-flight dining bylo ok, nic zachwycajacego, wybor przyzwoity i dzialajaca klimatyzacja.

Image

Image

Lot JFK-LCY byl na czas, jak doszlismy do wyjscia, to nie bylo kolejki, pasazerowie wchodzili na biezaco. Lot ponownie prawie pelen. Tym razem obsluga nie byla tak troskliwa jak z LCY, drinki byly skromne i obsluga szybko zmyla sie za zaslona. Nie serwowano posilkow, nie rozdano iPadow z filmami. Dzienny lot byl znacznie przyjemniejszy. Godzine przed ladowanie serwowano dwu daniowe sniadanie: owoce, a potem cieply posilek.

Po przylocie na LCY, maz udal sie do domu, a ja zostalam na lotnisku w oczekiwaniu na lot do Dublina, dokad leciala nasza torba. Na szczescie w ciagu dnia LCY nie jest zatloczone i czas dosc szybko uplynal mi na przegladaniu zdjec z wyjazdu i czytaniu forum fly4free.

Lot do Dublina mial mila obsluge, nawet podano menu z wyborem posilkow. W czesci biznes bylo oprocz mnie dwoje pasazerow, z ktorymi odbylam cala wspomniana wyzej trase oraz jeden przypadkowy podrozny.
Image

Image

W Dublinie, odebralam torbe i od razu poszlam do odlotow nadac ja z powrotem. Widzialam, ze para, ktora leciala ze mna, zrobila dokladnie to samo, tylko oni poszli do stanowisk Ryanair. Przejscie przez kontrole Fast Track i znowu bylam po stronie airside. Od razu poszlam do lounge, zeby wykapac sie, ale okazalo sie, ze prysznice maja tylko w lounge DAA, w Terminalu 2, gdzie mnie odeslano. Tam juz na mnie czekano i od razu wskazano prysznic. Prysznic jest dostosowany dla niepelnosprawnych, nie ma zadnej kabiny i woda pryska na cale pomieszczenie, wiec trzeba uwazac, zeby nie wykapac przy okazji swoich rzeczy. Swieze reczniki i kosmetyki leza na szafce.

Lounge DAA na T2 w Dublinie.
Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (7)

waldek99 12 kwietnia 2015 23:36 Odpowiedz
Dzieki za relacje, miło ze ktoś z UK ma podobne zainteresowania . Czekam na więcej . W wakacje robię podobny trick ale tylko do LASent from my iPhone using Tapatalk
tomalo77 28 kwietnia 2015 22:54 Odpowiedz
Super podroz, a co do:,Szkoda, ze nie ma wireless tak jak w Norwegianie, gdzie mozna sobie sprawdzac mape przelotu na wlasnym urzadzeniu' ja nawet w Ryanair gdy telefon czy tablet mam w offline, wlaczam gps i po paru minutach lapie sygnal i na goggle maps pokazuje gdzie sie znajduje, do tego mam aplikacje gps spedometer ktora pokazuje wysokosc samolotu i predkosc z jaka leci, wszystko dziala ale trzeba siedziec przy oknie
nasze-hawaje 4 maja 2015 00:29 Odpowiedz
hej,ciekawa relacja, widać że spędziliście sporo czasu na przeszukiwaniu ofert i zaplanowaliście wszystko od A do Z. Co do samych Hawajów to szkoda że tak krótko, w kilka dni nie byliście w stanie zobaczyć tego co tak naprawdę daje Oahu. Mnostwo czasu straciliscie w samolotach, no ale wiazalo sie to ze zdobyciem statusu Gold, co naszym zdaniem i tak było nieoplacalne po krotkim przeanalizowaniu Waszych kosztów. Jednak taką podjeliscie decyzje, która daje suma sumarum nieodparte wrazenie że ta podroz nastawiona byla na porownywanie standardow lotniskowych niż sam wypoczynek, a plaż było co nie miara. Pozdrawiamynasze-hawaje.blogspot.com
aga-podrozniczka 1 czerwca 2015 10:12 Odpowiedz
Oplacalnosc lub nieoplacalnosc to kwestia wzgledna. Z Twoich postow wynika, ze Wy chcieliscie dostac sie tanio i szybko na Hawaje. My chcielismy podelektowac sie podroza, a ze przy okazji wpadl Gold, to dobrze. Z mojego punktu widzenia cena byla atrakcyjna niezaleznie od uzyskania statusu. W tej chwili jest podobna promocja na loty z Dublina. A pierwsze zniwa zebrane z Golda, poza dostepem do lounges, to chociazby upgrade w obie strony na loty z Londynu do Hong Kongu. O milach nie wspomne, bo te sie zuzyja z czasem. Moj pierwotny plan zakladal miesieczny wypad solo na Hawaje, ale po tym jak kazdy przewodnik ostrzegal przed zostawianiem czegokolwiek w samochodach, wlamaniach i samotnymi podrozami kobiet na szlakach, zmienialam zdanie. Nie lubie stresowac sie w podrozy i martwic sie czy okradna mnie. Wybralam wersje turystyczna z osoba towarzyszaca. Kompromis miedzy tym co chcialam zrobic, a niczym. Teraz mam jakies doswiadczenie i wiem juz mniej wiecej jak to wszystko wyglada i moge pojechac sama na inna wyspe.
jasiub 1 czerwca 2015 11:05 Odpowiedz
Ja zdecydowałem się na tą drugą opcję - spędziłem miesiąc z żoną i dwójką malutkich dzieci :) Pamiętam dyskusję na forum, gdy omawiana była trasa - fajnie było przeczytać jak wyglądała jej faktyczna realizacja. Przy okazji potwierdzam lot B757 AA LAX-HNL to jeden z moich najgorszych koszmarów lotniczych. Leciałem economy GROUP 4 z córką na kolanach.
aga-podrozniczka 26 czerwca 2015 16:40 Odpowiedz
aga-podrozniczka 28 września 2015 16:34 Odpowiedz
Google Street View dodalo mozliwosc zwiedzania samolotu A318, ktorym lecialam do Nowego Jorku. http://www.dailymail.co.uk/travel/trave ... ounge.html