+3
Aga_podrozniczka 20 września 2015 19:18
Image

Image

Nie tylko ja upodobalam sobie te lokalizacje na zdjecia :-)
Image

A to widok z torow kolejowych.
Image

Na poczatku trasy widzielismy takie pojazdy na torach:
Image

Jak widac samochody tez moga jezdzic po torach kolejowych ;-)
Image

Odplyw.
Image

Po jakims czasie droga odbila od wody, a pogoda zmienila sie na sloneczna. Mielismy po drodze duzo ladnych widokow i zatrzymywalismy sie na zdjecia.

Image

Turnagain Pass, akurat slonce zaszlo, gdy zabralam sie za robienie zdjec.
Image

Image

Summit Lake.
Image

Oczko wodne, ktorego nie moge zlokalizowac na mapie.
Image

Zamiast jechac do Seward, zdecydowalismy skrecic w strone Kenai i pojechac Sterling Highway. Jezdzenie po Alasce strasznie rozciaga sie w czasie, mimo stosunkowo malych odleglosci. Dziesiatki mil z podobnymi widokami, bez zadnych osad i mozna znudzic sie dosc szybko. Pierwsze miasteczko od czasu wyjazdu z Anchorage, to Cooper Landing. Niestety na moscie byly roboty drogowe i nie pozwolono mi wejsc, zeby zrobic zdjecia, a wlasnie stamtad byl bardzo ladny widok na koncowke jeziora Kenai z ktorego wyplywa rzeka o tej samej nazwie. Rozwazalismy dalsza jazde nad jezioro Skilak, ale niebo zachmurzylo sie, a ja stwierdzilam, ze nie chce mi sie juz dalej jechac.

Kenai River w Cooper Landing.
Image

Mapa dla poszukiwaczy dzikiej natury.
Image

Cooper Landing ma kilkuset mieszkancow, powstalo jako osada poszukiwaczy zlota i mineralow. Teraz jest raczej turystyczna miejscowoscia, gdzie ludzie przyjezdzaja lowic lososie. Budynek Poczty jest jednym z najstarszych w okolicy, jest tuz za mostem przy glownej drodze.

Przed opuszczeniem miasteczka zatzymalismy sie na kawe przy budce na parkingu. Z tego co widzialam, to jest to popularny rodzaj punktow gastronomicznych. Budka byla otwarta do 1 pazdziernika, a na ladzie stal sloik na napiwki z napisem: „zbieramy na benzyne do Chicago”. Czyzby sezonowi pracownicy/studentki dorabiajacy sobie w czasie wakacji?

W drodze powrotnej zaliczylismy dwa krotkie postoje na robotach drogowych, nic wielkiego. Do Anchorage wrocilismy okolo 17.00 i udalismy na sie na obiadokolacje do TGI Fridays, ktore bylo rzut beretem od hotelu.

Chmury deszczowe wiszace nad gorami.
Image

Potters Marsh tuz przy Anchorage.
Image

"Lowcy" ptakow w akcji.
Image

Na zachod slonca wybralismy sie na parking przy Flattop Mountain. Przy swietle dziennym odkrylam, ze jest tam sciezka spacerowa i punkt widokowy, czego nie widzialam poprzedniej nocy. Ponownie musze powiedziec, ze jest to bardzo fajne miejsce z widokiem na cala okolice. Po powrocie na parking zauwazylismy, ze jest on platny. Powinno wypelnic sie jakas karteczke i wrzucic razem z platnoscia w kopercie do pudelka, ktore stalo przy tablicy informacyjnej i mapie.

Image

Zachod slonca.
Image

Dojazd na Flattop Mountain.
Image

Niestety zorza nie pojawila sie tej nocy i moglam nadrobic braki snu. Sprawdzalam kamerke internetowa i strone na Facebooku.

Ciag dalszy nastapi.Nie robie zdjec panoramicznych, poza okazyjnymi zdjeciami robionymi telefonem, ktory ladnie robi panorame.

Podam linki do wszystkich pomocnych stron w ostatnim poscie.

Dzien 5.

Plan dnia: pozwiedzac Anchorage i przeniesc sie do nowego lokum w lesie.

Poranek przywital nas bezchmurnym niebiem. Po sniadaniu spakowalismy sie, wymeldowalismy z hotelu i pojechalismy do Alaska Zoo. Jest ono nieco poza miastem, ale przy okazji wizyty na Flattop Mountain przejezdzalam kolo niego dwa razy i wiedzialam juz, gdzie jest. Od drugiego dnia wynajmu auta jezdzilismy bez nawigacji, bo Anchorage jak i Alaska nie wymaga tego. Ilosc drog jest ograniczona, a uklad ulic w miescie jest prosty.

Alaska Zoo jest male, klatki i wybiegi nie daja duzych mozliwosci fotograficznych. Niedzwiedzie polarne spaly, czarne tez, ale potem ozywily sie. Brazowe lezaly plackiem i opalaly sie na sloncu. Ukulismy nowe powiedzenie: „zimno jak w zoo na Alasce”. Niby bylo slonce, ale duza czesc terenu byla zadrzewiona, w ceniu i bylo zimniej niz spodziewalismy sie, okolo 0C. Wejscie do tej atrakcji $15 od osoby, raczej dla tych co lubia chodzic do Zoo.

Image

Image

Image

Pogoda byla tak piekna, ze porzucilam plan odwiedzenia Anchorage Museum i pojechalismy prosto do naszej nowej lokalizacji, jednego z domkow pod nazwa Hatcher Pass Bed & Breakfast. O Hatcher Pass czytalam na stronie o zorzy polarnej. Jest to miejsce polecane na zdjecia nocne, bo nie ma tam zanieczyszczenia swiatlem.

Nasza kwatera byla okolo 15 minut jazdy od miejscowosci Palmer. Zgodnie z instrukcja w mailu, zatrzymalam sie przed domem wlasciciela i tam znalazlam numer domku przypisanego do nas. Lokal byl otwarty, klucze w srodku.

Przy rezerwacji mialam do wyboru maly i duzy domek, ale wybralismy duzy, bo roznica w cenie byla niewielka, a w przestrzeni znaczna. Najpierw szukalam noclegow na Booking.com, gdzie znalazlam wlasnie te, ale potem szukalam jeszcze na Tripadvisor, gdzie bylo pare innych, ktore okazaly sie juz niedostepne na nasz termin. Dokladniejsza analiza cen wykazala, ze najtaniej bedzie zarezerwowac bezposrednio na stronie wlasciciela - http://hatcherpassbb.com/ Booking.com mialo wyzsza cene o kilkadziesiat dolarow mimo banerow, ze maja specjalna znizke dla Geniusza, itp.

Domek skladal sie z: werandy, salonu, kuchni, sypialni, lazienki i na gorze mial jeszcze sypialnie z dwoma podwojnymi lozkami, otwarta na salon na dole. Wybralismy te sypialnie na gorze, zeby miec widok przez okna pod sufitem. Sypialnia na dole wydawala sie bardzo zimna, byc moze bylo w niej dodatkowe ogrzewanie, ale nie sprawdzalismy. W domku moglo spac maks. 6 osob.

Image

Image

Image

Tuz obok domkow jest stacja benzynowa ze sklepem, gdzie kupilismy jakiegos gotowce na kolacje. Co by nie marnowac pogody, pojechalismy od razu zobaczyc Hatcher Pass. Droga przez przelecz jest zamknieta od polowy wrzesnia do maja-czerwca, ale mozna dojechac do przeleczy wlasnie od strony Palmer.

Po drodze byl punkt widokowy na rzeke. Dalej droga wila sie dolina, az doszla do dolnego duzego parkingu, skad wychodzilo kilka szlakow. Wjazd na gore nie byl wyjatkowo stromy czy krety, w miare latwa droga pod gore. Wzdluz drogi kilka parkingow z punktami widokowymi. Gorny parking nazywa sie Independence Mine State Historical Park - http://dnr.alaska.gov/parks/units/indmine.htm Ponownie jest na nim oplata wrzucana do pudelka w kopercie, ale nie zostawalismy na nim na tyle dlugo, zeby placic. Widoki na gorze jak i po drodze przepiekne.

Broszurka Hatcher Pass - http://dnr.alaska.gov/parks/brochures/h ... ochure.pdf

Punkt widokowy na dole drogi.
Image

Dolina.
Image

Dojazd do gornego parkingu.
Image

Obejrzalam sobie wszystkie parkingi pod katem robienia zdjecia zorzy, zeby wiedziec, gdzie jechac w nocy.

Po zjechaniu do naszego domku, zjedlismy amerykanskie gotowce przygotowane w kuchence mikrofalowej. Kupilismy jakies zdrowe, niskokaloryczne dania, smakowo byly ok. Ja dobilam jeszcze mrozonym Apple Pie, podgrzanym w kuchence.

Czekalam do 22.00 na zorze i w koncu zdecydowalam sie pojechac na przelecz, ludzac sie, ze cos tam zobacze.

Nie bede ukrywac, ze troche sie balam, gdy jechalam sama w nocy. Skrzynki pocztowe przy drodze mialy zamontowane odblaski, co chwilami sprawialo wrazenie, ze to czerwone oczy w lesie. Domy skonczyly sie po jakims czasie i jechalam przez doline. Na dolnym parkingu bylo tylko jedno auto, zaparkowalam na srodku, tak zeby widziec wszystko dookola siebie i nie bylo zadnych krzakow tuz obok. Nie znam innych kobiet, ktore jezdza same po nocy po pustkowiach, wiec nie moge wymienic opinii na ten temat, ale wydaje mi sie naturalne, ze ludzie boja sie, ze cos moze wyjsc z krzakow, szczegolnie na Alasce, gdzie sa rozne dzikie zwierzeta. Moze panowie nie maja takich obaw ;-)

Dojechalam do dolnego parkingu, zrobilam pare zdjec probnych w rozne strony, na niebie nic sie nie ruszalo, wiec wrocilam do domku i poszlismy spac.

Dzien 6.

Przez wczorajsze polowanie na zorze, nie chcialo mi sie zrywac wczesnie rano i nasz planowany wyjazd w strone Denali nastapil pozniej niz powinien. Znowu bylo bezchmurne niebo i dzien dobrze sie zapowiadal. Przed nami 200 mil w jedna strone, wedlug nawigacji w telefonie powinnismy byc na miejscu o 12.30.

Po przejechaniu przez cywilzacje, jechalismy jednopasmowa Parks Highway. Po bokach drzewa, na horyzoncie gory. Im dalej na ponoc tym wiecej gor. Pomiedzy mila 115, a 215 na Parks Highway, nie ma stacji benzynowej, wiec lepiej wyjechac z pelnym bakiem. Ostatnia stacja benzynowa jest przy skrecie na Talkeetna.

Po drodze sa dwa punkty widokowe na gory Denali. South Viewing Point i North Viewing Point. Na pewno polecam punkt poludniowy, jest stamtad bardzo dobra panorama na gory.

Image

Tablica informacyjna w punkcie polnocnym.
Image

Brak stacji benzynowych przez 100 mil.
Image

Parks Highway.
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Krotkie roboty drogowe.
Image

Image

Dalsza jazda na polnoc zaowocowala minimalna zmiana krajobrazu. Drzewa lisciaste zaczely powoli znikac, za to na horyzoncie pojawily sie wyzsze gory i chmury. Dojechalismy wreszcie do cywilizacji pod nazwa Cantwell. 200 mieszkancow, o calkiem przyzwoitych dochodach rocznych, wedlug Wikipedii. Nie wiem z czego zyja, bo nie ma nic w okolicy. Moze wiekszosc z nich pracuje w Parku Narodowym Denali.

W Cantwell bylo bardzo pochmurno, a nawet lekko proszyl snieg. Do bram parku dojechalismy o 14.00. Poltorej godziny pozniej niz przewidziala nawigacja. Zatrzymalismy sie pare razy na zdjecia, ale nie na tyle dlugo, zeby stracic poltorej godziny po drodze.

Image

Sezon w Parku Denali skonczyl sie 16 wrzesnia. Od 17 do 21 wrzesnia osoby, ktore wygraly wstep w loterii drogowej, mogly wjechac do 85 mili drogi w parku. http://www.nps.gov/dena/planyourvisit/road-lottery.htm

My pojawilismy sie w Parku 22 wrzesnia. Visitor’s Center bylo juz zamkniete i przekierowano nas do zimowej siedziby w Science Center. Wada tego rozwiazania jest to, ze nie ma ta za bardzo zadnych pamiatek, tylko kasa, toalety i mala ekspozycja o dinozaurach.

Wjazd do parku kosztowal $10 od osoby i byl wazny na 7 dni. Daleko nie zajechalismy i wiele nie zobaczylismy. Nie dalej jak 10 mil od wjazdu, droga byla oblodzona i osniezona i zdecydowalam nie kontynuowac podrozy. O ile na sniegu auto jeszcze jakos jechalo, to nie za bardzo chcialam slizgac sie po lodowisku. Pogoda byla brzydka, slaba widocznosc, wiec nie wiem czy mielibysmy jakas przyjemnosc z wizyty w parku.

Image

Image

Smart w USA! Smart w USA w gorach!?
Image

Image

Chcialam zrobic zdjecia z drogi dojazdowej, dojechac do bram i to zostalo osiagniete, ale jakiekolwiek zwiedzanie parku odpadlo. Gdy rezerwowalam noclegi na wyjazd, to wszystkie dostepne w poblizu parku byly juz zajete. Zapewne fakt, ze czesc miejsc byla juz zamknieta na zime, nie pomogl. Dlatego planowalam jednodniowa wycieczke, ale nie sadzilam, ze pogoda bedzie juz taka kiepska.

Jak tylko wyjechalismy z zasiegu wysokich gor, wrocilo bezchmurne niebo i mielismy powtorke z rozrywki z przydroznych krajobrazow. Ponownie zatrzymalismy sie na punktach widokowych North i South. Slonce przesunelo sie od rana i bylo inne oswietlenie gor.

Droga powrotna mniej sie dluzyla, ale ciagle bylo 200 mil do przejechania. Mialam w planie zwiedzenie Talkeetna, ale bylo juz na tyle pozno, ze odpuscilismy. Zatrzymalismy sie tylko w supermarkecie przy skrecie do miasta, by kupic cos na obiado-kolacje. Supermarket byl calkiem spory i dobrze wyposazony. Skusilismy sie na steki wolowe. Wybralam najdrozsze zakladajac, ze bedzie to najsmaczniejsza czesc krowy. New York stek kosztowal $12.99 za 1lb (funt). Cale zakupy wyniosly okolo 56 dolarow. Kupilismy jeszcze jakies duperele, sosy, itp. Jedzenie starczylo na dwie obiado-kolacje.

Niezlej wielkosci zapiekanki tam maja ;-)
Image

Czekalam do 22.00 na jakis znak, ze bedzie zorza, ale nic takiego nie nastapilo, wiec poszlismy wczesniej spac. Obudzilam sie o polnocy, sprawdzilam kamerke internetowa i z niej wynikalo, ze zorza wlasnie pojawila sie i podnosi sie. Wygladalo jakby podwojny luk budowal sie na niebie i byl coraz wyrazniejszy. Bardzo nie chcialo mi sie wstawac, ale przekonalam sie, ze w koncu po to tu przyjechalam, wiec trzeba sie ruszyc.

Ponownie wybralam sie na dolny parking w rejonach Hatcher Pass. Tym razem bylo mi razniej, bo wlaczylam radio, zeby nie nasluchiwac zadnych dzwiekow z drogi. Temperatura na zewnatrz 26F czyli -3.3C. Przywiozlam ze soba cieple buty i chcialam je zalozyc, ale okazalo sie, ze jak zbieralam graty po ciemku, to zabralam buty meza przez przypadek ;-) Coz, jesienne buty trekkingowe musialy mi wystarczyc.

Zrobilam pare probnych zdjec we wszystkie strony i zauwazylam, ze faktycznie jakas slaba zorza rusza sie za gora. W zwiakzu z tym pojechalam na gorny parking, majac nadzieje, ze tam bedzie lepszy widok. Niestety tak nie bylo, nie bylo widac absolutnie zadnej zorzy, bo byla zaslonieta przez gory.

Widok z dolnego parkingu.
Image

Kamerka internetowa pokazywala, ze zorza ciagle szaleje, wiec postanowilam jechac gdzies na plaski teren. Niestety wszedzie na nizinie sa drzewa i trudno znalezc miejsce, gdzie widac horyzont. Drugi problem, to prywatne posesje z wyraznym oznakowaniem „No trespassing”. Jak wiadomo Amerykanie maja bron w domu i nie maja problemu z jej uzyciem, wiec lepiej nie wchodzic na czyjs teren prywatny.

Przez chwile zorza byla na tyle jasna, ze widzialam ja z drogi, przy wlaczonych swiatlach w aucie. Zjechalam na pobocze i nawet znalazlam kawalek miejsca bez drzew. Tyle, ze do czasu jak rozstawilam statyw i zaczelam robic zdjecia, to zorza przygasla i ledwo bylo ja widac na zdjeciach.

Image

Postanowilam szukac innego miejsca, krecac sie po okolicznych drogach. Dojechalam do Glenn Highway, ale nie znalazlam zadnego bezdrzewnego miejsca na zdjecia. W koncu przy skrzyzowaniu Glenn Highway z droga na Hatcher Pass, znalazlam dobre miejsce na poboczu. Faktycznie cos zielonego cmilo sie nad horyzontem, ale nie zapowiadalo sie na dobre widowisko. Oczywiscie podczas robienia zdjec mialam oczy dookola glowy i nasluchiwalam czy nic nie wyskakuje z pobliskiego lasku. W czasie, gdy stalam przy drodze przejechalo tylko jedno auto w przeciwna strone. Stwierdzilam, ze nic nie bedzie z tej zorzy i czas wrocic do lozka.

Image

Image

W sumie krazylam przez 3 godziny po okolicy, a nie mialam zadnych zdjec wartych pochwalenia sie.

Ciag dalszy nastapi. Jest juz napisany, ale musze wybrac zdjecia.Dzien 7.

Plan dnia: wycieczka po Glenn Highway.

Wyjechalismy z domku w strone Glenn Highway i zaczelismy nasze zwiedzanie od okolo 40 mili tej drogi. Zaraz na poczatku zatrzymalismy sie na parkingu z widokiem na rzeke. Swietny punkt widokowy z panorama na poludnie. Widac gory i koryto rzeki. Niestety byl odplyw, wiec bylo widac duzo blota i krzakow. Ze tez dwa dni wczesniej nie wiedzialam o tym punkcie, moglam probowac zlapac tam zorze. Nawet przejezdzalam kolo tego parkingu w nocy, ale nie wiedzialam, ze oferuje taki widok.


Dodaj Komentarz

Komentarze (20)

asiasz 20 września 2015 20:21 Odpowiedz
Miło się zapowiada.... Ale nurtuje mnie 1 pytanie: co robi się z tą piżamą po uzyciu? Ona jest "jednorazowa", czy linie piorą i dają następnym pasażerom ( chyba niemożliwe....). Z ciekawości pytam, bo nie sądzę bym miała mieć ten dylemat kiedykolwiek :-)
tom971 20 września 2015 20:43 Odpowiedz
Nie wiem jak BA ale inne linie piora co najwyzej koce i poszewki poduszek w Y. Pizamek raczej nie ;)Mamy fajny relacyjny wrzesień
aga-podrozniczka 21 września 2015 05:13 Odpowiedz
My zabralismy pizamy ze soba, z tego co widzialam, inni pasazerowie tez. Ta pizama jest jak cienki dres, wiec mozna nosic po domu albo uzywac zgodnie z przeznaczeniem :-)
higflyer 28 września 2015 17:32 Odpowiedz
Bardzo ładne zdjęcia. W jaki sposób robiliście zdjęcia gwiaździstego nieba? Przez ręczne nastawienia dłuższego czasu naświetlania?
maciass 28 września 2015 22:55 Odpowiedz
Piękne zdjęcia, moje przy tych wypadają bardzo blado, oto co znaczy dobry fotograf ;) Cieszę się że moja relacja w jakimś stopniu się przydała :) Super że udało wam się tak szybko upolować zorzę!
aga-podrozniczka 29 września 2015 09:18 Odpowiedz
Higflyer napisał:Bardzo ładne zdjęcia. W jaki sposób robiliście zdjęcia gwiaździstego nieba? Przez ręczne nastawienia dłuższego czasu naświetlania?Zdjecie domku z gwiazdami: czas 10 sekund, przeslona 5, ISO 3200. Zdjecie nieba nad parkingiem: czas 15 sekund, przeslona 5, ISO 3200. Wrzuce jeszcze pare zdjec z kolejnego polowania na zorze, niezbyt udanego, ale ladne niebo bylo. Maciass, dzieki za dobre slowo, ale nie do konca jestem zadowolona z niektorych zdjec. Swiatlo bylo bardzo trudne chwilami, slonce nie z tej strony, niebo za jasne, gory za ciemne, itp. Mialam ze soba rozne filtry, ale zostawilam w walizce, zamiast zabrac do samochodu. Oczywiscie dalszy ciag nastapi, a do istniejacych postow dorzuce jeszcze pare zdjec zrobionych przez meza.
lubietenstan 29 września 2015 16:13 Odpowiedz
super zdjecia; mogłabyś podać link do tej grupy na facebooku?
olajaw 29 września 2015 19:53 Odpowiedz
@Aga_podrozniczka nie bądź taka krytyczna wobec siebie, zdjęcia są naprawdę obłędne! :) Kurcze kolejna fajna relacja z Alaski, czas wpisać ją na listę must-see :D
higflyer 29 września 2015 20:02 Odpowiedz
Zdjęcia panoramiczne byłyby jeszcze lepsze.
silazak 4 października 2015 09:48 Odpowiedz
Zdjęcia meeeeega ..... relacja jak zwykle u @Aga_podrozniczka na poziomie ;)PS Patent z tabliczką STOP jest też w Nowej Zelandii ......
macieqx 9 października 2015 11:53 Odpowiedz
Super relacja, już druga z Alaski w ostatnim czasie :)Co prawda nie tak bardzo budżetowo, ale czego nie robi się, żeby spełnić swoje marzenia :)Nakręcacie mnie coraz bardziej na to, a Japonia czeka w kolejce, będzie ciężki wybór :DCzekam na podsumowanie i gratuluję doskonałych zdjęć :)
aga-podrozniczka 9 października 2015 12:00 Odpowiedz
Jak wszystko zaplanujesz duzo wczesniej, znajdziesz tanie bilety i noclegi, to nie bedzie drogo. Moj wyjazd byl zupelnie ad hoc i nie poswiecilam zbyt duzo czasu na wyszukiwanie informacji, noclegow, itp. Zabralam sie za to dopiero pare tygodni przed wyjazdem, jak juz bylo wiadomo, ze bilety beda honorowane, a bilet do Oslo kupilam dzien przed wylotem, bo czekalam na prognoze pogody. W przypadku ladnej pogody planowalam kupic bilety na wczesniejsza godzine i pojechac do miasta. Wyjazd do Fairbanks pewnie bedzie tanszy, bo wynajmiemy jakis domek i bedziemy zywic sie samemu. Za loty zaplacilismy po £308 (1,771PLN) z Amsterdamu, przez Heathrow i Seattle.
maciass 12 października 2015 09:37 Odpowiedz
Fajna relacja, chociaż podróż zupełnie nie w moim stylu (zdecydowanie za dużo czasu w aucie, a za mało na szlakach), ale co kto lubi :) Powtórzę się - piękne zdjęcia, już się nie mogę doczekać zimowej Alaski w Twoim obiektywie :)
aga-podrozniczka 12 października 2015 09:41 Odpowiedz
Nie jestem pewna co bedziem robic przez 11 dni w Fairbanks zima. Wybor noclegow bardzo maly, atrakcji tez.
maciass 12 października 2015 09:57 Odpowiedz
Ja bym się na pewno przeleciał na dzień do Barrow postawić stopę na samej "górze" Ameryki Pn. i spojrzeć na Ocean Arktyczny :)Btw. w informacjach o Space Needle pomyliłaś skalę Beauforta ze stopniami Richtera
aga-podrozniczka 12 października 2015 10:05 Odpowiedz
Dzieki, zaraz poprawie. Zartowalismy sobie z Barrow, ze mozna poleciec do miasteczka z kontenerow.
aga-podrozniczka 14 października 2015 22:06 Odpowiedz
Zapomnialam dodac linkow do stron i grup zwiazanych z zorza:Prognoza - http://www.gi.alaska.edu/AuroraForecast/AlaskaAktualne polozenie zorzy i szanse zobaczenia z roznych miejsc - http://www.spaceweatherlive.com/en/auro ... roral-ovalKamera w Fairbanks - http://live.alaskaauroracam.com/livejpg.phpBardzo dobra strona z informacjami o zorzy na Alasce, biezace informacje gdzie widac, info skad ogladac, kamera - http://auroranotify.com/Kanadyjska strona z kamera, ktora dziala tylko w nocy - http://www.asc-csa.gc.ca/eng/astronomy/ ... hd-480.aspStrony na Facebooku:http://www.facebook.com/NWSSWPChttps://www.facebook.com/ABNFNSB - Aurora Notifyhttps://www.facebook.com/AuroraMAXasc - AuroraMax kanadyjskaStrony zwiazane z zorza w Europie, mozna podgladac status na obu kontynentach, zeby wiedziec czego sie spodziewac po zmroku:https://www.facebook.com/aurorawatchuk - Brytyjska strona, jest tez aplikacja na telefon z alertamihttp://www.aurora-service.eu/sky-cameras/ - kamery w Europiehttp://www.webcams.travel/webcam/fullscreen/1309509502 - Niebo w TromsoKiedys bylo jeszcze pare innych fajnych stron z kamerami, ale przestaly dzialac.
japonka76 20 października 2015 14:26 Odpowiedz
Dlaczego ta Alaska jest tak daleko?Dzięki Aga za kolejną fajna relację.
aga-podrozniczka 8 stycznia 2016 08:53 Odpowiedz
Dopielam wczoraj plan wycieczki w lutym. Moj maz zrezygnowal z wyjazdu z powodu pracy, wiec anulowalam jego promocyjny bilet w BA. Nie wiem czy dostane podatki z powrotem, czekam az cos pojawi sie na koncie, miloby bylo, gdyby oddali te 149 euro. Zrezygnowalam tez z domku kolo Fairbanks, ktory mialam zarezerwowany przez AirBnB. Doszlam do wniosku, ze jak jade sama, to moge zanudzic sie tam przez 11 dni. Probowalam zwerbowac zastepczych towarzyszy podrozy, ale dla Polakow przeszkoda byl brak wizy, a dla innych brak czasu. Wstepny plan wyglada tak:03/02/2016 przylot poznym wieczorem do Fairbanks04-09/02 Fairbanks, znalazlam nocleg w B&B troche na uboczu, podobno idealne miejsce na zorze, na razie nie podaje nazwy, bo nie sfinalizowalam jeszcze rezerwacji. Znalazlam to miejsce na Booking.com, ale skontaktowalam sie z nimi bezposrednio, zeby upewnic sie czy nie bedzie problemu z poznym przyjazdem i dostalam te sama cene co na Booking i oferuja jeszcze 5% znizki za platnosc gotowka. 09/02/2016 - przelot do Anchorage, Alaska Airlines, $87 w cenie bagaz, do 3 toreb na terenie Alaski za darmo09-13/02 - Anchorage, tutaj wybralam hotel miejski, zeby moc latwo poruszac sie po miescie i znalezc sobie jakies zajecie wieczorem, gdyby pogoda nie dopisywala na zorze. W promocji Starwooda zarezerwowalam tanio pokoj w lokalnym Sheratonie. W cenie sniadania i dostep do saloniku, wiec bede mogla podgryzc cos za darmo wieczorem. Ogolnie ceny hoteli sa niskie o tej porze roku w Anchorage i mozna przebierac w nich. Mam zamiar pokrecic sie po miejscach, gdzie bylam we wrzesniu, zeby zobaczyc je w zimowej szacie, oczywiscie nie wszystkie dlugie trasy, ale przynajmniej okolice. Do tego zwiedze muzea, na ktore zabraklo czasu poprzednio.13/02 - przejazd pociagiem Aurora Winter Train do Fairbanks. Znalazlam ta atrakcje wczoraj, pociag niestety jezdzi raz w tygodniu i wraca dzien pozniej. Ustawilam pobyt w Anchorage pod ten pociag. Powrot z Fairbanks do Anchorage jest w niedziele w nocy, stad tez nazwa Aurora Train. Od konca lutego maja miec dodatkowy kurs w srodku tygodnia. Pociag kosztuje 2 razy tyle co samolot, ale jak juz go odkrylam, to nie moglam odmowic sobie przejazdzki. Informacja na stronie agencji turystycznej, bilety kupuje sie bezposrednio, ale nie ma tam takiego dokladnego opisu trasy: http://www.backcountrysafaris.com/alask ... -train.php14/02 - wylot do Seattle i Londynu zakladajac, ze pociag dojedzie poprzedniego dnia i zdaze na samolot o 6.30 rano. Wynajelam samochod zarowno w Fairbanks jak i Anchorage, bez samochodu nie ma polowania na zorze, o czym przekonalam sie we wrzesniu. Wynajem samochodu w miare tani, pod warunkiem, ze bierze i oddaje sie w tym samym miejscu. Nie chcial wyjsc mi trick taniego wynajmu z lotniska i oddania w centrum Anchorage. Poprzednio bylo jakis blad w systemie Enterprise, ze nie doliczalo ekstra oplaty, ale najwyrazniej go wyeliminowali. Tym razem od razu zapytam sie czy samochod ma podgrzewane siedzenia i nie wyjazdzam z wypozyczalni, dopoki takiego nie dostane. Myslalam, ze ten wyjazd padnie ofiara kupna domu, ale transakcja przeciaga sie, wiec pewnie zdarze spokojnie pojechac, spakowac sie po powrocie i dopiero przeprowadzic. Kolory nieba na Alasce powinny byc ekstra o tej porze roku.
ara 8 stycznia 2016 11:09 Odpowiedz
po jesiennej Alasce z niecierpliwością czekam na odsłonę zimową :D